„A kto jest
moim bliźnim?” (Łk 10,29).
Kogo, jakich
ludzi, kiedy i jak – mam miłować? Opowiedziana w odpowiedzi na te pytania i
wątpliwości przepiękna przypowieść o miłosiernym Samarytaninie ukazuje nam
jednocześnie prawdę o chrześcijaństwie.
Ten dobry człowiek z obcego i wrogiego
Żydom narodu zajmuje się zupełnie bezinteresownie jednym z nich. Widzimy więc,
że chrześcijaństwo budowane na przykazaniu miłości, to nie układ handlowy
budowany na zasadzie: „coś – za coś”. Jako uczeń Chrystusa „kocham – lubię –
szanuję” nie tylko tych, którzy mogą mi się odwdzięczyć.
Tu chodzi o
miłość zupełnie bezinteresowną, pochylającą się nad kimś zanim on jeszcze
stanie się „wart” mojej miłości.Miłość chrześcijańska nie jest nagrodą za
czyjąś przemianę. Wspomnijmy choćby celnika Mateusza, Dobrego
Łotra czy Marię
Magdalenę. Dobrze zrozumieli to pierwsi chrześcijanie skoro poganie, obserwując
ich, mówili: „popatrzcie jak oni się miłują”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz