„[Bogacz] rzekł: Proszę cię
więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech
ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki. Lecz Abraham
odparł: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają. Lecz Abraham odparł:
Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają” (Łk 16,27- 29)
Na wstępie
trzeba zaznaczyć, że Abraham nie wypowiada w tej dyskusji z Bogaczem, wołającym
z piekła o pomoc, jakiś „swoich” opinii. Jest on tutaj głosem samego Boga. Cóż
więc „Sędzia sprawiedliwy, który za dobro wynagradza, a za zło karze” mówi o
drodze na „łono Abrahama”, czyli do zbawienia? Ano, że trzeba „słuchać Mojżesza
i Proroków”!
Po
pierwsze jest to przestroga przed religią w stylu – „zrób to sam”, opartą na
własnych przeżyciach, przekonaniach itp. Chrześcijaństwo nie powstało wraz z
czyimś wzruszeniem się na pielgrzymce, czy podobnym, subiektywnie może i
głębokim, doświadczeniem. Wiara Kościoła ma za sobą długi szlak wędrówki z
Mojżeszem, wsłuchiwanie się w głos Proroków aż do „Wykonało się” na Golgocie.
Po drugie, i pewnie znacznie
trudniejsze,„słuchać Mojżesza i Proroków” w dzisiejszych czasach oznacza
poznawać naukę Ojca Świętego, chociażby wszystkie media świata wmawiały nam coś
innego! Wsłuchiwać się w głos Kościoła także i wtedy, gdy wmówi się nam, że
jest On zły, grzeszny, fałszywy. Nawet kiedy „prorok” ma twarz nie lubianego
proboszcza…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz