Wtedy zaczął wołać: Jezusie, Synu
Dawida, ulituj się nade mną! Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby
umilkł (Łk
18,38 - 39)
Skoro Biblia to Księga
napisana nie tylko dla nas, ale i traktująca
o nas, to spróbujmy odnaleźć się w
tej scenie. Oto niewidomy spod Jerycha woła do Jezusa, próbuje nawiązać z Nim
kontakt, czyli po prostu modli się. Pamiętamy przecież, że modlitwa to rozmowa z Bogiem, a więc także wołanie do Niego. I oto ów człowiek doświadcza trudności w nawiązaniu
dialogu z Jezusem; ktoś przeszkadza mu... Czyż nie znamy takich sytuacji z
naszego osobistego doświadczenia? Chcemy się modlić, szukamy kontaktu z Bogiem,
ale ktoś lub coś nam przeszkadza. Nawet sam Jezus tego doświadczył, modląc się
na pustyni, gdy przyszedł do Niego diabeł ze swymi pokusami. Czy mamy się
poddać, pozwolić, aby jakieś zdarzenie uniemożliwiło nam rozmowę z Bogiem? Co
stałoby się z niewidomym, gdyby posłuchał tłumu? Czy wyprosiłby uzdrowienie?
Odpowiedź jest oczywista. Dlatego weźmy też do serca słowa z Apokalipsy - Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od
twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze
czyny podejmij! (Ap 2, 4-5). To dobry program na Adwent: nie dać zagłuszyć wewnętrznej
tęsknoty za Bogiem, powrócić do prostej wiary dziecka, rozpalić miłość ku
Miłości, która nie jest kochana (św. Franciszek).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz