niedziela, 13 listopada 2016


         (…) podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go… (Łk 20,27)
          Saduceusze przyszli do Jezusa nie w celu szukania prawdy, ale by wykpić nauczanie o zmartwychwstaniu. Kiedy brakuje argumentów, sięga się po przemoc lub szyderstwo. G. Herling – Grudziński opowiadał o szoku, którego doznał, gdy w Kaplicy Sykstyńskiej napotkał grupę młodych ludzi żartujących i śmiejących się, nie, jak początkowo myślał, z nagości namalowanych przez Michała Anioła postaci, ale z samej idei Sądu Ostatecznego i odpowiedzialności za życie. Zobaczyłem po raz pierwszy w życiu zjawisko, które uważam za największe piekło: zobojętnienie – napisze potem w opowiadaniu Pożar Kaplicy Sykstyńskiej.  Ma rację pisarz, bo jak dyskutować z pustym śmiechem? Na argumenty można dać kontrargumenty, na pytania odpowiedzieć, ale śmiech…
            Kiedy K. Kolumb przez wiele miesięcy żeglował w poszukiwaniu nowego świata, na jego statkach brakowało nadziei, panowała atmosfera rezygnacji i zwątpienia… Wówczas, pewnego ranka, rozległ się okrzyk: ziemia, ziemia. Dzisiejszemu światu potrzeba, aby mimo pustego śmiechu, beznadziei i duchowej pustki, rozbrzmiewał w nim okrzyk: niebo, wiara, Jezus Chrystus!
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz