I mówił dalej: Z czym
mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta
wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło (Łk 13,20-21)
Niekiedy sam robię pizzę, przyglądam
się też, jak mama robi drożdżówkę, i widzę, jak rosną drożdże. Coraz ich więcej
i więcej, chociaż na początku była tylko mała bryłka. Potem, zmieszane z mąką i
innymi składnikami, sprawiają, że coraz więcej jest ciasta. Rośnie ono,
wychodzi poza miskę… Nie jestem biologiem i nie rozumiem w całości tego
procesu. Mogę tylko powiedzieć – tak działa biologia. Podobnie nie rozumiem
wzrostu wiary, bo jak wytłumaczyć, że rośnie ona w kontakcie ze Słowem Bożym,
rozwija się poprzez życie sakramentalne, jest jej coraz więcej, gdy się nią
dzielę. Takich właśnie potrzebuje składników. Nauczyłem się kiedyś, jak
postępować z drożdżami, uczę się ciągle, jak dbać o wiarę. Przede wszystkim
trzeba pamiętać, że brak wzrostu to zakalec, także duchowy zakalec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz