Herod
(…) wpadł w straszny gniew. Posłał /oprawców/ do Betlejem (…)i kazał pozabijać
wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch (Mt 2,16)
Herod podjął swoją szaleńczą decyzję,
gdyż bał się Jezusa. Dokładnie mówiąc, obawiał się utraty tronu; skoro rodzi
się nowy Król, to stary musi odejść. Nie miał oczywiście racji, ale tak właśnie
myślał. Ten błędny sposób postrzegania Jezusa pokutuje do dzisiaj. Jest to obawa,
że Pan Jezus nam coś zabierze, czegoś pozbawi…, że życie wiarą w Niego będzie
jałowe i wręcz antyludzkie. Wystarczy jednak popatrzeć na pielgrzymów
wędrujących na Jasną Górę, uczestników Światowych Dni Młodzieży czy rekolekcji
charyzmatycznych, aby przekonać się, że jest inaczej. Przecież smutny święty to
żaden święty. Jeśli Pan Jezus już coś zabiera, na coś nie pozwala, to jest to
zło, grzech i słabość. Jan Paweł II mówił do młodych na Westerplatte: „Życie wieczne” - to królestwo Boże.
Przykazania Boże do niego stanowią drogę. Ale... czyż nie jest prawdą, że
zależy od nich równocześnie to, co tu na ziemi można nazwać „królestwem
człowieka”? Czyż może być życie na jakimkolwiek miejscu ziemi „królestwem
człowieka”, jeśli się odrzuci te przykazania?(12.06.1987 r.).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz