czwartek, 20 marca 2014


„Tak mówi Pan: Z powodu trzech występków Izraela i z powodu czterech nie odwrócę tego [wyroku], gdyż sprzedają za srebro sprawiedliwego, a ubogiego za parę sandałów; w prochu ziemi depcą głowy biednych i ubogich kierują na bezdroża; ojciec i syn chodzą do tej samej dziewczyny, aby znieważać święte imię moje. Na płaszczach zastawnych wylegują się przy każdym ołtarzu i wino wymuszone grzywną piją w domu swego Boga. Czyż nie było tak, synowie Izraela? - wyrocznia Pana. A wy dawaliście pić nazarejczykom wino i prorokom rozkazywaliście: Nie prorokujcie! Oto Ja zmiażdżę was tak, jak miażdży wozowy walec napełniony snopami” (Am 2,6-8.11b-13).

                 Prorok Amos, w imieniu Boga, głosił  w VIII w. przed Chrystusem słowa przestrogi i nagany. Potępiał hulaszcze życie warstw rządzących, szczególnie wykorzystywanie i uciskanie ludzi ubogich, pozbawionych wszelkich praw i opieki. Nierówność społeczna, niemoralność, brak prawdziwej pobożności, a nawet religijność na pokaz - to głownie tematy jego kazań.

                  Nie był w tym osamotniony, wszyscy prawdziwi prorocy nazywali (i nazywają do dzisiaj!) zło- złem, a grzech – grzechem, bez względu kogo to dotyczyło. Nie było taryfy ulgowej dla władcy, czy bogacza. Czy podobało się to słuchaczom, czy było to dla nich wygodne? Co czuli, jak reagowali słysząc płynące z prorockiej „ambony” słowa krytyki? Czy już wówczas mówili o wtrącaniu się do polityki? Może chcieli zastraszyć, albo przekupić, przykładów i dzisiaj nie brakuje… Przecież o tym mówi sam Amos - prorokom rozkazywaliście: Nie prorokujcie! 
                 Jedno jest pewne – prorok nie może milczeć, to Bóg nakazuje mu mówić. Celem jest unikniecie kary, zaprowadzenie Bożego ładu w społeczności, nawrócenie z drogi grzechu. Kościół zaś, zbudowany przecież na fundamencie proroków i apostołów, nie może postępować inaczej chcąc pozostać wiernym swojej misji, wiernym Bogu. Dlatego ks. kard. S. Wyszyński mówił non possumus, dlatego zginął ks. J. Popiełuszko, dlatego Księżą Biskupi mówią o złu metody in-vitro.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz