„Słyszy się powszechnie o rozpuście miedzy
wami, i to takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan (…). Nie
łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani
rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą ( … ) nie odziedziczą królestwa
Bożego”
( 1Kor 5,1 i 6,9-10 ).
Korynt za czasów św. Pawła był, jako miasto portowe, symbolem zepsucia i
rozpusty. Do dzisiaj mówi się zresztą o „córach Koryntu” mając na myśli
prostytutki. A jednak właśnie do mieszkańców tego zdegenerowanego miasta
Apostoł skieruje słowa sławnego „Hymnu o miłości”. To wspaniała cecha naszej
wiary w Jezusa, który nikogo nie skreśla i każdemu daje szansę. Nawet wśród
korynckiego brudu mogły zakwitnąć kwiaty świętości! Warto też zauważyć, że
chrześcijańska miłość bliźniego nie jest ślepa na jego wady. Zanim św. Paweł
napisał o miłości, która „ (…) wszystko znosi, wszystkiemu wierzy i nigdy nie
ustaje” ( 1 Kor 13,7-8 ) skierował do Koryntian bardzo surowe słowa nagany za
ich grzeszny sposób bycia. Taka jest właśnie nasza wiara – wysoka miara
świętości dostępna dla każdego z Bożą pomocą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz