(…)
Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał koniecznie zobaczyć
Jezusa (…) ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc
naprzód i wspiął się na sykomorę (Łk 19,2–4).
Zacheusz na swojej drodze do Jezusa
musiał pokonać kilka przeszkód. Pierwsza miała charakter fizyczny, to był jego
niski wzrost. Nie widząc i nie słysząc Pana Jezusa, trudno nawiązać z Nim relacje.
Ważne jest, szczególnie gdy przychodzimy do kościoła z dziećmi, miejsce, które
zajmujemy. Druga przeszkoda była bardziej wewnętrzna. Ukryty wśród liści i
gałęzi Zacheusz widział wszystko, ale pozostawał przy tym biernym obserwatorem.
Dlatego usłyszał: Zejdź prędko (w.
6), bo spotkanie wymaga zaangażowania obydwu stron. Trzecia przeszkoda to inni
uczestnicy zdarzenia. Nie tylko dlatego, że zasłaniali Jezusa. Oni
zaszufladkowali Zacheusza, zaliczyli go do najgorszej, niereformowalnej
kategorii – to zły człowiek, który nie
może się zmienić. A przecież każdy grzesznik ma swoją przyszłość, jak i
święty ma swoją przeszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz