„Król Baltazar urządził (…) wielką ucztę i pił wino
wobec tysiąca ludzi.Gdy zasmakował w winie, rozkazał przynieść srebrne (…)
naczynia, które jego ojciec (…) zabrał ze świątyni w Jerozolimie (…).
W tej chwili ukazały się palce ręki ludzkiej i pisały (…) na wapnie ściany…”
( Dn 5,1-5 ).
W tej chwili ukazały się palce ręki ludzkiej i pisały (…) na wapnie ściany…”
( Dn 5,1-5 ).
Pan Bóg, dobry i kochający
Ojciec, pragnie każdego, także poganina Baltazara, uchronić przed grzechem; w
tym wypadku jest to świętokradcze bezczeszczenie naczyń liturgicznych z
Jerozolimy. Przy tej okazji widzimy też, że każdy król czy poddany są
zobowiązani do zachowania Prawa Bożego. Wtedy taką przestrogą, szczególną interwencją
Nieba, była owa ręka pisząca na ścianie.
Dzisiaj jest to przede wszystkim
sumienie. Dodajmy zaraz – dobrze uformowane sumienie. Nie zatwardziałe,
uśpione, ale wykształcone na pokarmie czerpanym z Ewangelii. Trzeba o tym coraz
mocniej mówić.
Jan Paweł II mówił, że „czas próby polskich sumień trwa!”.
Wobec tylu nierozliczonych afer i wszechobecnej korupcji łatwo zwątpić w sens
bycia „człowiekiem sumienia”.
Nie wystarczy też postępować zgodnie z
„sumieniem”, jak wielu mówi, jeśli jest to „jakieś” sumienie, a nie takie,
które uznaje i przyswaja obiektywne zasady moralne pisane dziś „ręką Kościoła”
na ścianie naszej wiary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz