wtorek, 15 kwietnia 2014

„Król Baltazar urządził (…) wielką ucztę i pił wino wobec tysiąca ludzi.Gdy zasmakował w winie, rozkazał przynieść srebrne (…) naczynia, które jego ojciec (…) zabrał ze świątyni w Jerozolimie (…).
W tej chwili ukazały się palce ręki ludzkiej i pisały (…) na wapnie ściany…”
( Dn 5,1-5 ).


          Pan Bóg, dobry i kochający Ojciec, pragnie każdego, także poganina Baltazara, uchronić przed grzechem; w tym wypadku jest to świętokradcze bezczeszczenie naczyń liturgicznych z Jerozolimy. Przy tej okazji widzimy też, że każdy król czy poddany są zobowiązani do zachowania Prawa Bożego. Wtedy taką przestrogą, szczególną interwencją Nieba, była owa ręka pisząca na ścianie.

                         Dzisiaj jest to przede wszystkim sumienie. Dodajmy zaraz – dobrze uformowane sumienie. Nie zatwardziałe, uśpione, ale wykształcone na pokarmie czerpanym z Ewangelii. Trzeba o tym coraz mocniej mówić.                  
                Jan Paweł II  mówił, że „czas próby polskich sumień trwa!”. Wobec tylu nierozliczonych afer i wszechobecnej korupcji łatwo zwątpić w sens bycia „człowiekiem sumienia”.
               Nie wystarczy też postępować zgodnie z „sumieniem”, jak wielu mówi, jeśli jest to „jakieś” sumienie, a nie takie, które uznaje i przyswaja obiektywne zasady moralne pisane dziś „ręką Kościoła” na ścianie naszej wiary. 
             Czyż trzeba przypominać tych wszystkich, którzy zgodnie z sumieniem uczynili wiele zła chociażby w czasie ostatniej wojny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz