Pan rzekł do Abrama: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego
ojca do kraju, który ci ukażę (...). Abram udał się w drogę, jak Mu Pan
rozkazał (...). Abram miał siedemdziesiąt pięć lat, gdy wyszedł z Charamu"
( Rdz 12,1-4
).
Czytając te słowa, chciałoby się
włożyć w usta Abrahama słowa modlitwy: "Boże choć Cię nie pojmuję, ale nad
wszystko miłuję!". Jakże często znajdujemy się w podobnej sytuacji co
"ojciec naszej wiary" Abraham. Oto Boża wola nas zaskakuje, a my pogrążeni
w ciemności niewiedzy, nie rozumiejąc po co i dlaczego - stajemy bezradni.
Wspomnijmy wtedy Abrahama, wezwijmy
jego wstawiennictwa. Pan Bóg domaga się od niego, aby zagrał va bank. Poszedł w
nieznanym kierunku, porzucił rodzinne strony, zostawił pastwiska, gdzie
bezpiecznie wypasały się jego trzody, zaryzykował utratę majątku i dobrego
imienia... Jedyną racją
i przekonującym argumentem miało być to, że tak chce
Bóg.
Wierzę, Panie, ale zaradź mojemu niedowiarstwu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz