A oni zwyciężyli dzięki krwi
Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa i nie umiłowali dusz swych - aż do
śmierci (Ap
12,11)
Powyższe słowa nabierają
szczególnej wymowy, gdy czyta się je w liturgiczne wspomnienie św. Andrzeja
Boboli (16 maja). Opis jego męki to prawdziwy horror – obdzieranie ze skóry,
przypalanie ogniem, obcinanie palców… Trzeba się jednak bardziej skupić na tym,
że i ten święty męczennik, jak tysiące innych przed i po nim, zwyciężył dzięki krwi Baranka. Najokrutniejsze
tortury nie złamały go. I ważniejsze jest nie to, ile wycierpiał, ale dzięki
czemu (Komu!) wytrwał. Namawiany do wyparcia się wiary, do bluźnierstw, do
złorzeczenia Kościołowi i papieżowi, odważnie mówił: Jestem
kapłanem katolickim, urodziłem się w tej wierze i chcę w tej wierze umierać.
Moja wiara jest prawdziwą i dobrą wiarą; jest tą, która prowadzi do zbawienia,
nie mogę zaprzeć się mojej świętej wiary. Raczej wy się nawróćcie i czyńcie
pokutę, bo nie zbawicie się w waszych błędach. Krew Baranka, słowo świadectwa i umiłowanie Boga
ponad własne życie – oto droga do zwycięstwa nad pychą, lenistwem, złością,
brakiem przebaczenia…, nad każdym wrogiem.
x. Jarek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz