piątek, 16 maja 2014

A oni zwyciężyli dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa i nie umiłowali dusz swych - aż do śmierci (Ap 12,11)


                      Powyższe słowa nabierają szczególnej wymowy, gdy czyta się je w liturgiczne wspomnienie św. Andrzeja Boboli (16 maja). Opis jego męki to prawdziwy horror – obdzieranie ze skóry, przypalanie ogniem, obcinanie palców… Trzeba się jednak bardziej skupić na tym, że i ten święty męczennik, jak tysiące innych przed i po nim, zwyciężył dzięki krwi Baranka. Najokrutniejsze tortury nie złamały go. I ważniejsze jest nie to, ile wycierpiał, ale dzięki czemu (Komu!) wytrwał. Namawiany do wyparcia się wiary, do bluźnierstw, do złorzeczenia Kościołowi i papieżowi, odważnie mówił: Jestem kapłanem katolickim, urodziłem się w tej wierze i chcę w tej wierze umierać. Moja wiara jest prawdziwą i dobrą wiarą; jest tą, która prowadzi do zbawienia, nie mogę zaprzeć się mojej świętej wiary. Raczej wy się nawróćcie i czyńcie pokutę, bo nie zbawicie się w waszych błędach. Krew Baranka, słowo świadectwa i umiłowanie Boga ponad własne życie – oto droga do zwycięstwa nad pychą, lenistwem, złością, brakiem przebaczenia…, nad każdym wrogiem.
x. Jarek  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz